Who = Kto?

Witajcie!

Mam na imię Robert i mam poważne powody myśleć, że posiadam pewien dar. Dany mi przez Boga czy też Los (jak kto woli, wszak mam nadzieję że ateiści też tu będą zaglądać).
Darem tym jest umiejętność kreowania rozwiązań lepszych od zastanych. Przyłapałem się na tej zdolności już dziesiątki, a może i setki razy, i tym właśnie chciałbym się z Wami podzielić.

Blog ten poświęcony jest mojej skromnej osobie. Optymalizacji poświęciłem inne strony - http://praktykaoptymalizacji.blogspot.com/

Mam nadzieję, że jedne i drugie miejsce nie będzie nudne i że z biegiem miesięcy mój licznik dojdzie do liczby tysiąca odwiedzających ;-)  A być może i do 3000. Tego bym właśnie sobie życzył. 
Chociaż nie! Bardziej bym sobie życzył tego, żeby ludzie czegoś się ode mnie nauczyli. Tak, to jest właśnie moim celem. Wiec lepiej nich 100 osób coś z tych moich nauk "wyniesie", miast milion, która tylko to przeczyta.


Skoro to miejsce w sieci ma być o mnie, to powinienem kilka rzeczy o sobie powiedzieć. Ponieważ nie chcę się powtarzać, wszystkich chętnych zapraszam na moją stronę biznesową (która ciągle jest w trakcie tworzenia), gdzie jest całkiem sporo informacji o mnie - w zasadzie ten dział jest zamknięty. Klikajcie więc: http://mlynarczyk.biz/who.html
Innych stron z tego serwisu nie zalecam, bo ma on charakter biznesowy. A biorąc pod uwagę, że jest niedokończony, nie ma sensu żebyście tracili swój cenny czas.


Oczywiście pod Mlynarczyk.biz nie znajdziecie wszystkiego o mnie, ale sporo rzeczy można tam przeczytać i wyciągnąć z tego wnioski. Coś chciałbym jeszcze do tego dodać. Coś, co może wyda Wam się ciekawe, a na pewno dla mnie będzie bardzo miło. Bo zaraz sobie pomarzę.
Człowieka bowiem chyba najlepiej jest poznać gdy pozna się jego marzenia. Te najgłębsze... najbardziej skryte. Te, co prawdopodobnie nigdy się nie spełnia, ale o których się myśli w bezsenną, samotną noc.

Oto więc moje marzenia.
Są dwa marzenia, o których się nie dowiecie nigdy. Są one bowiem tak osobiste, jak tylko być mogą. Poza nimi nie ma nic ważniejszego w moim życiu. To absolut i kres. Oczywiste jest to, że nie wiem czy one się spełnią, choć bardzo na to liczę. Pożyjemy zobaczymy.
A jakie są moje marzenia bardzie przyziemne? Takie, które mogą się ziścić. W zasadzie mam dwa takie marzenia. I oba dotyczą kasy. Tak, to banalne. Ale prawdziwe. Chciałbym jednak abyście nie ograniczyli się tylko do stwierdzenia: "następny, który leci na kasę".

Tak, chciałbym być obrzydliwie bogaty. Niekoniecznie jak Bill G albo inni wielcy tego świata, ale chciałbym mieć naprawdę dużo pieniędzy. Warunek jest jednak jeden. Nikt poza najbliższymi by o tym nie mógł wiedzieć.
I tak by było. Naprawdę! Gwarantuję i mogę to dać na piśmie, no chyba że bym zwariował i wszystko w co wierzę by się zmieniło pod wpływem bogactwa, że nie zmieniłbym samochodu czy mieszkania, nie kupowałbym dział sztuki, zegarków po 100 tysięcy, czy innych zbędnych przedmiotów. Nie przeczę, parę gadżetów bym sobie kupił - nowy smartfon (ale taki za tysiąc by mi w zupełności wystarczył) i zegarek za 2508,00 zł - http://www.minuta.pl/p,zegarek-meski-roamer-rockshell-mark-iii-22063341-75-20,444491.html , do tego parę lepszych ciuchów (ale nie t-shirty po 200 zł a nawet i drożej !!!). W zasadzie nie widzę innych większych wydatków. 
Pytanie wiec, co bym zrobić ze swoim majątkiem. Część bym ulokował na 3 kontach bankowych, tak żeby dawały mi miesięczny dochód 8-10 tys. złotych. Jakieś 25 milionów przeznaczyłbym na rozkręcenie własnej firmy. A resztę... w rozsądny sposób rozdałbym potrzebującym.

Tylko nie ma tu na myśli zasilenie kilkunastu, czy kilkudziesięciu fundacji dobroczynnych ale inny styl działania. Otóż chciałbym rozdawać pieniądze bardziej osobiście. Chętnie bym na przykład pojeździł sobie po Polsce, szczególnie w tych biedniejszych rejonach, i zobaczył jak ludzie żyją. I jak bym znalazł kogoś w potrzebie, tylko w rzeczywistej trudnej sytuacji, to bym mu pomógł. Najchętniej stosując zasadę "wędki a nie ryby". A więc np. nie dałbym komuś gotówki tylko kupił wózek inwalidzki, pomógł wyremontować dom, czy znaleźć pracę. Wiem że wszystkim bym nie pomógł, bo są tysiące ludzi potrzebujących, ale nie miałbym oporów, żeby tak rozdysponować np. miliard złotych. Założyłbym też "niegasnące" (czyli takie, z których nie ubywa kapitału) konta bankowe i wyrobiłbym dla nich karty samoodnawialne debetowe. Powiedzmy z kwotą 500 zł każdego miesiąca. I takie karty wręczałbym co zdolniejszym lub potrzebującym dzieciom w ramach moich osobistych działań stypendialnych. Już mam pierwszych kandydatów do takich kart - dzieci grające na instrumentach na mszy o 9:30 w "moim" kościółku przy ulicy Przyrynek 2.
Aha... prawie bym zapomniał o jednej ważnej rzeczy. Tak ważnej, że zrobiłbym to od razu, gdybym zobaczył na swoim koncie miliard złotych. Otóż wszedł bym na stronę: http://www.siepomaga.pl/ i spłacił wszystkie zbiórki. Wiem, są tam takie które ratują ludzkie życie i te mniej znaczące, dotyczące np. zwierząt. Ale ja miałbym gest. Nikogo nie zostawiłbym bez pomocy.
I tak sobie od czasu do czasu marzę, to to się dzieje i wyobrażam sobie miny ludzi opiekujących się tym serwisem, kiedy wchodzą rano na strony a tu... wszystkie zbiórki zakończone. Ależ byłoby ździwko!!!

Gdybym zaś miał 25 baniek, czyli np. trafił sam szóstkę w lotto w jutrzejszym losowaniu 01-04-2014 (!!!), choć ta część marzeń by się spełniła także gdybym był dziedzicem Bill'a, to założył bym firmę i głęboko zaangażował się w jej działalność.
Dużo mógłbym pisać o mojej firmie, bo dużo na jej temat myślałem. Tu wspomnę tylko o 3 rzeczach:

  • Zaprosiłbym do współpracy kilka osób, co do których nie mam żadnych wątpliwości, że chciałbym ich widzieć "w swoim domu". Czyli tak: Ania K.(a właściwie dwie Anie K.!), Agatka B., Grzegorz M., Krzysztof B., Paweł L. i Jarek P.
  • Stworzyłbym takie warunki pracy (mam tu na myśli zarówno system płac, jak i system szkoleń), że jestem całkowicie pewny, że moja firma byłaby najbardziej pożądanym pracodawcą każdego roku, kiedy byłby rozgrywany taki plebiscyt.
  • Firma wyróżniałaby się wieloma rzeczami, a jedną z nich byłby coroczny udział w licytacji 10 pierwszych złotych serduszek WOŚP. Najchętniej wygrywalibyśmy akcje pierwszych 7 serduszek, trzy zostawiając dla innych chętnych ;-)
Hm... trzeba gnać do kolektury. Jak nie zagram, to nie wygram.


Aha... jeśli chcecie się ze mną skontaktować to proszę poprzez maila klubowego:
mailto:club.optymalizacji@o2.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz