sobota, 13 lutego 2016

Fale grawitacyjne - odkrycie 2016 roku

Witajcie po wielu miesiącach przerwy.


Postanowiłem jednak kontynuować swojego bloga.
Będę tu zamieszczał mój komentarz do rzeczy intrygujących i interesujących, które przykuły moją uwagę. Oczywiście nie wszystkie, ale wybrane.
Dziś…. odkrycie fal grawitacyjnych, a więc coś na Noble podobno.


--- cytat ---
Fale grawitacyjne zaobserwowano dzięki współpracy dwóch projektów – amerykańskiego LIGO i europejskiego VIRGO. Oba dysponują detektorami fal grawitacyjnych czyli ogromnymi interferometrami laserowymi. To urządzenia, które na odcinku kilku kilometrów (LIGO – 4, Virgo – 3) setki razy odbijają promienie lasera. Dwa rozdzielone wcześniej promienie lasera spotkają się w jednym punkcie. Jeśli wszystko jest normalnie, to oba promienie znoszą się wzajemnie i nic nie trafia do detektora.

Fale grawitacyjne, te pędzące zmarszczki czasoprzestrzeni, ma moment zmieniają długość jednego z ramion interferometru o zaledwie jedną miliardową jednej miliardowej metra. To jednak wystarczy, by fale światła z laserów na moment przesunęły się względem siebie i przestały wzajemnie znosić. Promień światła trafia na detektor, a my wiemy, że drgnęła osnowa rzeczywistości. Jednak by detektor wychwycił fale grawitacyjne, musi być odizolowany od innych czynników, które mogłyby zakłócić odczyt – choćby drgań gruntu wywołanych przez jadący gdzieś samochód czy nawet wiejący wiatr. Dlatego cała konstrukcja detektora zrobiona jest z niewiarygodną precyzją, panuje tam głęboka próżnia, a wszystkie elementy są bardzo dokładnie izolowane od wszelkich zakłóceń.

Tym razem odkrycie wydaje się być pewne – o odkryciu fal grawitacyjnych informowano dwa lata temu, jednak tamte wyniki zawierały błąd. Tym razem, dzięki współpracy trzech detektorów szansa błędu jest znikoma.
--- cytat ---
/to, co najistotniejsze zaznaczyłem pogrubioną czcionką/


A teraz mój skromny komentarz.
Otóż według mnie odkrycie fal grawitacyjnych to zwykła blaga, czyli bujda na resorach.
I nie chodzi tu wcale o to, że to trzeba by to odkrycie jeszcze potwierdzić, i  że poprzednie wyniki, te sprzed dwóch lat, zawierały błąd, ani nawet o to, że jak przeczytaliśmy układ laserów musi być absolutnie wyizolowany, tak aby nawet wiejący wiatr, czy przejeżdżający samochód nie spowodowały błędu (a co z czym większymi zakłóceniami, np. trzęsieniami Ziemi?). A najsłabszy z czynników, czynnik ludzki, też na pewno został wyeleminowany???


Chodzi bowiem o istotę samego zjawiska.


Otóż fale grawitacyjne, deformują czasoprzestrzeń. Rozciągają ją i kurczą, niczym nadmuchaną piłkę – tak to tłumaczono w TV. Ta deformacja więc dotyczy także przestrzeni, gdzie znajdują się detektory. Przecież nie są one „poza” czasoprzestrzenią! Są jej nieodłącznym składnikiem.
Tak więc nie da się zaobserwować fal grawitacyjnych, gdyż żaden detektor nie może wyjść poza przestrzeń, którą zniekształcają same fale grawitacyjne.
No chyba, że kiedyś będziemy mogli się przenieść do innej czasoprzestrzeni i jakby z boku, z pozycji obserwatora zewnętrznego, zmierzyć zakrzywienie "ziemskiej"czasoprzestrzeni, której nie będziemy wtedy częścią.
Ale to jeszcze daleka przyszłości, prawda?
  J


I tyle w tym temacie.
mgr inż. Robert Piotr Młynarczyk
marzyciel i optymista

P.S.
Tylko nie posądzajcie mnie o to, że wątpię w istnienie samych fal grawitacyjnych. Co to, to nie! Wątpię tylko w ich odkrycie przez ludzkość ciągu kilku najbliższych wieków :-)